ASUS ZenBook Pro Duo – 2 in 1
Od momentu, w którym zobaczyłem go po raz pierwszy, wiedziałem, że prędzej czy później, będę chciał zobaczyć, jak to urządzenie sprawuje się na co dzień. Powiedzmy to sobie jasno – każda nowość czy odstępstwo od normy będzie szło w parze z kontrowersją. Rynek mobilnej technologii w postaci smartfonów czy laptopów do zaawansowanej obróbki grafiki lub montażu wideo jest w dalszym ciągu tylko stale modyfikowalną pochodną znanych rozwiązań, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Dlatego każda nowość w postaci składanych bądź dwóch ekranów traktowane jest cały czas jako interesującą, ale jednak, ciekawostkę. Zapraszam do recenzji, w której opowiem więcej, jak takie rozwiązania sprawdziły się w mojej codziennej pracy youtubera i amatora montażu.
ZenBook Pro Duo to bez wątpienia kawał sprzętu. Mógłbym teraz zacząć mówić szczegółowo o specyfikacji i o tym co zostało według mnie zrealizowane dobrze, a co można by jeszcze poprawić, ale każdy ma dostęp do wyszukiwarki Google i można to sobie sprawdzić samemu, dlatego ograniczę się w tym materiale do minimum.
Ekran to duży OLED 4K w proporcjach 16:9 z pełnym pokryciem DCI-P3, choć preinstalowane ustawienia producenta na pierwszy pomiar pokonują coś około 80-procentowego pokrycia sRGB i to absolutnie nie wina świetnego ekranu. Takie ustawienia pozwalają wycisnąć maksimum spójności między wspomnianym już wyświetlaczem OLED, a drugim IPS LCD umieszczonym nad klawiaturą. Wszystko po to, aby podczas pracy na obu ekranach móc osiągnąć zbliżone efekty pracy.
Duży nacisk na pracę dają o sobie znać także dostępne porty. Jeden Thunderbolt 3 (rzecz jasna z dostępem do DisplayPort), dwa porty USB 3.1 drugiej generacji, jedno standardowe gniazdo HDMI 2.0, Audio-Jack Combo oraz wejście zasilania. Wydajność, jak i specyfikacja, uzależniona jest od wybranego modelu. Egzemplarz, który trafił do mnie na testy oparty został o Intel Core i7 9750H. Jest to sześciordzeniowy procesor z maksymalnym taktowaniem 4,5 GHz z 12 MB pamięci cache. Do dyspozycji mam również 32 GB pamięci RAM oraz GEFORCE RTX 2066 z 6 GB DDR6. Tak jak mówię, specyfikację możecie znaleźć w sieci sami. To na czym mi zależało to przetestowanie jej pod kątem montażu wideo w nowym dla mnie środowisku Adobe Premiere, na bazie którego przygotowałem dla Was resztę informacji, o których chciałbym opowiedzieć. Tak, w gry też można pograć, ale traktowałbym to bardziej jako dodatek i odskocznię od pracy, a nie motyw przewodni zakupu tego urządzenia.
Do pracy w kreatywnej twórczości klawiatura sprawowała się dobrze, cechując się wyraźnym skokiem klawiszy oraz przyjemnym, lekko odczuwalnym naciskiem pod palcami. Gładzik to zupełnie inna bajka. Zwłaszcza jeśli jesteś leworęczny – w tym przypadku konieczne może być użytkowanie myszy lub dołączonego do zestawu ASUS Pena, który jak dla mnie – w tych wymagających precyzji momentach – sprawował się ewidentnie wygodniej. W całej reszcie zadań najlepiej sprawiło się nawigowanie po dotykowym ekranie za pomocą palca.
Mając do dyspozycji dwa ekrany szybko dochodzi się do myśli, że to one stanowią największą zmianę w użytkowaniu laptopa, do którego jest się przyzwyczajonym. Bez wątpienia wymaga to chwili przyzwyczajenia. Jak do wszystkiego. Wiele programów, jak choćby DaVinci Resolve, wspiera Dual Screen, co faktycznie nabiera sensu, bowiem dodatkowy ekran IPS LCD wyświetla wówczas wszystkie niezbędne funkcje, które normalnie zabrałyby miejsce na ekranie głównym. O tym więcej opowiedział Adrian Kielar w swoim materiale o korekcji kolorów, który dostępny jest pod tym adresem.
Na przełomie ostatnich dwóch tygodni jako bazę do montażu wideo używałem Adobe. Nie powiem, po migracji z Final Cut Pro nie było łatwo, choć człowiek to takie stworzenie które przyzwyczai się do wszystkiego. Od lat jestem samoukiem, który bardziej lubi eksperymentować na sobie, niż bawić się w jakieś poradniki.
Specyfikacja testowanego urządzenia dawała mi zbliżone wyniki do mojego stacjonarnego komputera z (zaznaczam!) innym oprogramowaniem oraz narzędziami do montażu. ASUS ZenBook Pro Duo zawdzięcza to głównie genialnemu dyskowi, który odpowiada za render całej obróbki wideo z włączonymi lub wyłączonymi procesami w tle. Odczyt jest oczywiście zależne od sytuacji, choć byłem w stanie osiągać wyniki na poziomie ponad 3000 MB/s, idąc w parze z zapisem 2000 MB/s. Dodam, że przy moim dosyć intensywnym użytkowaniu bateria pozwoliła do 3 godzin na jednym ładowaniu.
Pamiętajcie jednak, że to nie sprzęt robi całą robotę i to nie on odpowiada za nasza małe i większe sukcesy. Wystarczy porównać to do młodego kierowcy, którego umieści się za kierownicę Ferrari. Pewnie kawałek przyjedzie, ale raczej nie wróżę mu większych sukcesów bez odpowiedniego doświadczenia, które rozumiem przez setki prób i błędów kształtujących charakter i umiejętności. ASUS ZenBook Pro Duo to sprzęt zdecydowanie nie dla każdego. To nie urządzenie do edukacji czy gamingu. Producent do takich celów ma w ofercie inne laptopy, a omawiany ZenBook to multimedialny kombajn dla twórców, niebojących się nowości i eksperymentalnego środowiska. Komputer, choć pod wieloma względami świetny, momentami dawał mi się we znaki. Jasność obydwu ekranów znacząco odbiega od siebie, rozmiar laptopa z pewnością nie jest dla każdego, a duża moc obliczeniowa może skutkować drenowaniem baterii. Jednak mimo to gratuluję producentowi odwagi. Dwa ekrany, świetny dysk SSD i jakość wykonania, a także stylus i podzespoły sprawiają, że z pracy na nim da się wyciągnąć masę frajdy z pracy. Zaporowa może jednak okazać się cena, którą trzeba przeznaczyć na jego zakup. Jeśli sprzęt nie będzie dla Ciebie inwestycją, może warto zerknąć na nieco tańsze modele z linii Pro Duo?