Recenzja Asus ROG Phone 5
Jesteśmy świeżo po prezentacji nowego smartfona ROG Phone 5, który jest oficjalnym następcą ASUS ROG Phone 3. Gdzie się podziała „czwórka”? Nie ma i nie będzie. Asus nie jest jedynym producentem, który zastosował taką politykę, co ma swoje wytłumaczenie w języku chińskim – o szczegółach opowiadam w recenzji wideo, do której linkuję na dole wpisu. Zaczynamy!
W pierwszej kolejności skupimy się na plusach, bo tych jest odczuwalnie więcej. Wizualnie to stary, dobry ROG Phone o nietuzinkowym charakterze. Nigdy nie byłem fanem gamingowych telefonów, ale ten model ma w sobie coś, co daje olbrzymią frajdę z jego użytkowania.
Z prawej strony urządzenia mamy przyciski do regulacji głośności, włącznik oraz wirtualne trigery. Na lewym boku zasłonięty zaślepką port USB-C 2.0 oraz 5-pinowe złącze do akcesoriów, wśród których wymienić mogę choćby nakładkę chłodząca, służącą także za podpórkę do oglądania filmów. U dołu znajduje się także tacka na kartę SIM, USB 3.1 do szybkiego ładowania oraz jack 3,5 mm. Nie zabrakło oczywiście wybitnie dobrze grających głośników stereo oraz gigantycznego AMOLED-a o przekątnej prawie 6,8-cala. Dla osób szukających dużego i uniwersalnego telefonu do wszystkiego, ROG Phone 5 może okazać się strzałem w dziesiątkę. To największy telefon jaki przyszło mi testować od początków pracy na YouTube. Jego używanie jedną ręką jest wręcz niemożliwe!
Idąc dalej, złego słowa nie można powiedzieć o wyświetlaczu, który jest w ścisłej czołówce. Wspiera on HDR 10+, ma rewelacyjny kontrast, świetne kąty widzenia, głęboką czerń, a maksymalnie 144 Hz odświeżania to raj dla mobilnych graczy. Rzecz jasna opcji jego personalizacji mamy sporo – Always On Display, możliwość zmiany odświeżania do 120 czy nawet 60 Hz, tryb nocny, pełna personalizacja kolorów, czy nawet taka drobnostka jak style przycisków zasilania.
Wszystko to po to, aby w pełni zoptymalizować urządzenie pod nasze preferencje oraz żywotność ogniwa, które posiada pojemność 6000 mAh z podziałem na dwa mniejsze, co zabezpiecza je przed potencjalnym przegrzewaniem się. Mając ustawione automatyczne dopasowywanie częstotliwości odświeżania bez problemu byłem w stanie dobijać do 2 dni bez styczności z ładowarką, choć wszystko zależy oczywiście od ilości godzin spędzonych na graniu mobilnych. W razie co mamy na szczęście 65W szybkie ładowanie Power Delivery 3.0 oraz Quick Charge 4.0+, co szybko pozwoli wrócić do gry. Szkoda natomiast, że zabrakło ładowania indukcyjnego, choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie tego przy tak dużej pojemności ogniwa.
Jeśli preferujemy gamingowy charakter telefonu, w każdej chwili można zmienić preinstalowane motywy. Ja akurat na potrzeby recenzji pozostałem przy klasycznym, będącym odwzorowaniem praktycznie czystego Androida 11. Telefon przez cały okres testów nie zawiesił mi się ani razu. Urządzenie działało błyskawicznie, ale co tu się dziwić, gdy napędza go 16 GB RAM, Snapdragon 888 oraz 256 GB szybkiej pamięci UFS 3.1. Po prostu inaczej być nie mogło!
W przeciwieństwe do testowanej jakiś czas temu Xiaomi Mi 11 w wersji chińskiej, ROG Phone zauważalnie mniej się grzeje. Ewidentnie nie da się ukryć, że jest to telefon stworzony dla graczy. Jeszcze na żadnym innym modelu nie dało mi się tak przyjemnie, jak na testowanym modelu. Niezwykle przyjemne są także wibracja, które do złudzenia przypomina mi te z iPhone’a czy Pixeli, co kolejny raz stawia ROG Phone’a w czołówce.
Aparaty, jakże niezwykle ważny element w przypadku gamingowego smartfona, są według mnie akceptowalne. Główny posiada 64 Mpx, inteligentne wykrywanie scen, autofocus ze funkcją śledzenia, tryb panoramy, makro oraz nocny. W dużym skrócie, jest poprawnie, choć widać, że Asus nie zamierza w tej kwestii konkurować z innymi modelami w podobnych cenach, co zapewne wynika z oczekiwań klientów. Jako ciekawostkę dodam, że tryb ultraszeroki potrafi „strzelić” naprawdę ładną fotografię, ale ubolewam nad brakiem pełnoprawnego teleobiektywu.
Z drugiej jednak strony, aby być obiektywnym, iPhone 12 w podobnej cenie również go nie posiada. Jeśli zaś chodzi o filmy, ROG Phone 5 rejestruje je w maksymalnej rozdzielczości 8K przy 30 klatkach. Szkoda, że zabrakło optycznej stabilizacji obrazu, natomiast elektroniczna również daje radę. Nie ma sensu się rozgadywać. Jeśli chodzi o jakość zdjęć, jest całkiem spoko, a próbki możliwości aparatów możecie obejrzeć w mojej recenzji wideo.
No dobrze, to co mi się nie podoba i co można byłoby poprawić, aby nazwać ROG Phone’a 5 smartfonem idealnym? Wiadomo, idealnych nie ma i nie będzie, ale testowany model posiada zdecydowanie więcej plusów niż minusów, a te nawet jak są to raczej drobne. Wymienić mogę na pewno brak ładowania bezprzewodowego, choć z drugiej strony takie ładowanie od 0 do 100 procent trwałoby jakieś 5 do 6 godzin. Ubolewam również nad brakiem złącza na kartę pamięci, ale na szczęście 256 GB powinno wystarczyć większości z Was, a w razie co zawsze można posiłkować się chmurą. Szkoda, że zabrakło teleobiektywu i optycznej stabilizacji obrazu.
Mimo to, ROG Phone 5 zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale nie uważam go za game changera. Być może ma na to wpływ wielkość ekranu – zdecydowanie wolałbym wersję Mini, gdyby takowa była. Urządzenie mogę jednak polecić ze względu na świetny ekran AMOLED z częstotliwością odświeżania 144 Hz, bardzo dobre wibracje oraz płynne działanie za sprawą totalnie topową specyfikacją techniczną, a także świetny czas pracy na baterii, szybkie ładowanie oraz głośniki stereo i jack słuchawkowy! Wszystko spisana się także bardzo fajnie w kwestii cenowej. Model 12 / 256 to wydatek 3999 złotych oraz omawiany model 16 / 256 to 4499 złotych.
Z wiadomych względów estetyczno-rozmiarowo-cenowych nie jest to produkt dla każdego, ale jeśli cenisz sobie wydajność, duży rozmiar ekranu i spełniasz sporo czasu na grach mobilnych, zdecydowanie powinieneś rozważyć zakup ROG Phone’a 5.