Philips Hue – moje nowe oświetlenie na co dzień.
Wraz z przeprowadzką do nowego mieszkania pojawiła się konieczność zaadoptowania jednego z pokoi jako studia nagrań. Padło na salon, głównie ze względu na dostępność naturalnego światła. W przeszłości niejednokrotnie zdarzało mi się jednak nagrywać filmy po zmroku, więc jedną z pierwszych rzeczy na liście było zadbanie o odpowiednie oświetlenie, abym mógł kontynuować działalność twórczą. Nie tylko białe studyjne, ale także nastrojowe. Ze względu na uniwersalność, padło na Philips Hue, o które wiele osób pytało pod jednym z ostatnich filmów, dlatego postanowiłem przybliżyć Wam te akcesoria w oddzielnym artykule.
Przy wyborze zależało mi na urządzeniu, które będzie elementem smart home, czyli trendu w stronę którego wszyscy zmierzamy. Do tego nie bez znaczenia była kwestia komfortu i wygody. Absolutnym must-have musiała być obsługa za pomocą aplikacji mobilnej oraz głosowo. Obie funkcje wspierało kilka producentów, ale największe zaufanie miałem w tej kwestii jednak do Philips Hue. I nie myliłem się. Parowanie i konfiguracja żarówek z telefonem okazała intuicyjna oraz w całości po polsku, co pozwoliło rozpocząć zabawę z oświetleniem praktycznie od razy po wyjęciu z pudełka.
A w tym przypadku jest w czym wybierać, jeśli chodzi o dostępność efektów. Z poziomu smartfonu w dowolnym momencie możliwa jest zmiana natężenia światła, kolorów oświetlenia poszczególnych żarówek (i nie tylko, również lamp i pozostałych akcesoriów producenta), albo tworzenie harmonogramu w zależności od pory dnia, którą polubiłem i do której szybko przywykłem. Gdy na zewnątrz zaczyna się ściemniać, oświetlenie zdominowane jest głównie przez barwy białą, ale wraz z upływem kolejnych minut, zaczyna zmieniać się na żółto, aby nie męczyć wzroku. W ten sposób, tuż przed snem, pokój oświetlony jest ciepłą, pomarańczową poświatą, a wszystko odbywa się oczywiście w pełni automatycznie.
W formie ciekawostki wspomnę, że korzystanie z Hue możliwe jest również przy użyciu Siri, choć akurat nie jest to preferowana przeze mnie metoda i częściej używałem do tego widżetów, iPhone’a lub Apple Watch, głównie ze względu na zastosowanie technologii Apple HomeKit. Androidowcy mogą sparować oczywiście oświetlenie z Google Home. Oprócz tego dostępne są także rozwiązania firm trzecich, jak choćby Samsung SmartThings, czy Fibaro. Duży plus dla Philips Hue nie tylko za bogate wsparcie, ale również za stałe rozwijanie aplikacji. Update’y pojawiają się średnio co miesiąc!
Osobiście uważam, że niesamowite efekty dało zamontowanie oświetlenia za telewizorem. Ręcznie możliwe jest ustawienie w aplikacji koloru światła do treści wyświetlanej na ekranie. Grając w Fifę, ekstra wygląda w tle światło zielone. Jeśli wpadają znajomi i Fifę zamieniasz na teledyski, żarówki można ustawić na barwę fioletową. Brzmi nieźle, ale to cały czas półprodukt, który wymaga ludzkiej ingerencji i nie jest dynamiczny.
Prawdziwą frajdę dało mi podłączenie do telewizora dodatkowego akcesorium – Philips Hue Play HDMI Sync Box. Magia polega na tym, że przez cały czas synchronizuje się ono z odtwarzanym filmem lub włączoną grą, analizując obraz i wyświetlając w tle dopasowane do danej sytuacji kolory. Czyli siekając wrogów w Gears of War, za telewizorem robi się czerwono, a oglądając film, którego akcja toczy się w Afryce, światło zmienia się na barwę pomarańczową. Rozwiązanie działa również z komputerem poprzez apkę Hue Sync na Windowsa i macOS.
To co skłoniło mnie również do Philips Hue to mnogość dostępnych ustawień oraz rozwiązań, jakie przygotował producent. Oprócz wspomnianych już funkcji harmonogramu dnia, sterowania z poziomu telefonu lub zegarka, czy synchronizacja z multimediami (film/muzyka/gry), producent oferuje szeroką ofertę akcesoriów pod każde z pomieszczeń. Oprócz tych bardziej tradycyjnych (żarówki), mieszkanie można wyposażyć również w lampy (biurowe, podłogowe, nocne, ścienne, sufitowe, itd.), taśmy LED, czy słupki ogrodowe. Wybór jest olbrzymi, a wszystko współgra ze sobą idealnie za pomocą jednej aplikacji. To bardzo duży plus dla producenta, bo nie zmusza nas do ciągłego poszukiwania nowych rozwiązań, a przy okazji zapewnia ciągłe wsparcie i oferuje wysoką jakość. Można zatem zbudować inteligentne oświetlenie dla całego domu (wraz z ogrodem i garażem) wykorzystując sprzęt i aplikację jednej firmy. I tak to powinno działać.
Jedynym minusem jest dla mnie fakt, że niestety nie są to urządzenia najtańsze w konfiguracji, choć z drugiej strony, oświetlenie Philips Hue jest liderem na rynku i płaci się głównie za jego niezawodność, żywotność oraz wsparcie. A na tym polu nie ma ono sobie równych i właśnie dlatego zagościło w moim domu na stałe.
Oświetlenie w akcji możecie obejrzeć na moim kanale: